16.12.2010

gifts mean problems

Jutro planuję wypad na zakupy świąteczne. Nie cierpię zostawiania takich spraw na ostatnią chwilę, ale w tym roku wykazałam się wyjątkowym brakiem organizacji i pomysłowości. Szczerze mówiąc, to nadal nie do końca wiem, co kupię. Liczę na to, że po prostu coś wpadnie mi w oko, wyjątkowo mi się spodoba i uznam, ze będzie fajnym prezentem ;P
Muszę kupic coś dla mamy, wiem, że na pewno będę szukac płyty Ani Wyszkoni, bo bardzo ją chciała. Ale co jeszcze do tego? Nie mam pojęcia... Dla taty już coś mam, ewentualnie jeśli znajdę coś fajnego, to może dokupię. Dla chrzestnego planuję wybrac coś w Empiku, na pewno znajdę jakąś ciekawą książkę. Potrzebny mi też prezent dla koleżanki, chodzi o drobiazg, może znajdę ładny świąteczny kubek odpowiedni dla wielbicielki herbaty :)
Obowiązkowo muszę kupic smakołyki dla moich czworonożnych piękności (tak tak - dla nich też będą prezenty pod choinką).
W dodatku zostałam wrobiona przez babcię w kupowanie prezentu dla mamy - w imieniu babci... Najtrudniej będzie właśnie z prezentami dla mamy...
Jak nie zapomnę, to kupię nowy tusz dla siebie, bo mój ulubiony zrobił się juz niestety trochę suchy, a dla mnie to znak, że potrzebuję nowego.
W ogóle postanowiłam, że w tym roku ambitnie kupię ładny papier i sama zapakuję prezenty (z braku zdolności zawsze kupowałam po prostu ładne torby na prezenty). Nie mam pojęcia, co z tego wyjdzie. W razie katastrofy skończy się na torbach, nikt nie będzie zdziwiony ;)
Jutro jeszcze kolejna wizyta kontrolna u weterynarza. Musi byc dobrze!! Soni wreszcie otwiera chore oko, martwię się tylko tą raną w śroku, ale mam nadzieję, że się wkrótce wygoi.
A później wybieram się na spotkanie z koleżanką, będą babskie pogaduszki przy słodkościach albo przy piwku i słonych przekąskach ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz