Czuję wiosnę!! I nieważne, że nadal jest chłodno, że wieje, pada itp. Ja wiem, że wiosna jest już coraz bliżej. A wiecie po czym to poznaję? Po swoich apetytach kolorystycznych. Co roku jest to samo... Na sezon jesienno-zimowy mam ochotę na czerń, grafit, złoto, ewentualnie ciemny fiolet lub bordo, jeśli chodzi o makijaż, to wielbię ciemne pomadki, a na pazurkach wszelkie kolory czerniopodobne. Natomiast jak tylko śnieg stopnieje, zrobi się trochę cieplej, to mam silną, nieodpartą potrzebę oczojebności - jaskrawe zielenie, fuksja, mocny róż - tego pragnę!! I właśnie to poczułam... A najgorsze, że w szafie po zimie jest jakoś szaroburo i biało-czarno...
spodnie, kurtka - Zara
golf, biżu - no name
buty - Caterpillar
różowy top - House
A i tak myślę, że jakoś nie do końca czuję się z prostą grzywką. Obecnie kombinuję z wersją bardziej rozwichrzoną - i tak czuję się zdecydowanie lepiej, już kiedyś taką miałam, tylko trochę dłuższą. Tu jeszcze opcja prosta, ale żyjąca własnym życiem.