Najedzona i szczęśliwa. Ale jak można nie byc szczęśliwym, jeśli pochłonęło się wcześniej sporych rozmiarów porcję makaronu? Jedna z moich zasad brzmi: "makaronu nigdy dosyc" ;)
Musiałabym chyba popracowac nad stworzeniem drzewa genealogicznego, bo podejrzewam, że mogę miec włoskie korzenie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz