Uwaga! Tylko dla osób o mocnych nerwach!
Chciałam wam pokazac efekt zastosowania maseczki z błota z Morza Martwego.
Zacznę od tego, że jestem posiadaczką cery mieszanej, skóra w niektórych miejscach łatwo się przesusza, w innych błyszczy się, no i niestety lubi coś wyskoczyc, a że ja nie umiem utrzymac rąk przy sobie i rozdrapię, wycisnę i rozpaskudzę wszystko, co tylko się da, to efekty często są opłakane. Co prawda wiem, że robię źle, wiem, że nie powinnam, ale czasem moje ręce są szybsze ;)
Foto pierwsze to właśnie efekt "na świeżutko" akcji "rozdrapywanie" - zaczerwienienia, ranki i tym podobne cuda.
Maskę nakłada się za pierwszym raz na 3 min, żeby sprawdzic, czy nie będzie reakcji alergicznej, przy kolejnych aplikacjach można trzymac dłużej. Zupełnie normalnym zjawiskiem jest pieczenie, ale oczywiście nie powinno piec zbyt mocno - wtedy prawdopodobnie mamy do czynienia z alergią. Zmywamy letnią wodą i gotowe. Efektem jest wygładzona, zmatowiona skóra, widac nawet zmniejszenie zaczerwienień - mam na myśli rozdrapane syfy, wydaje mi się, że ewentualny obrzęk też jest mniejszy, a pory są zwężone. Nie ryzykowałabym na własną rękę przy skórze mocno podrażnionej, trądzikowej, wtedy lepiej udac się do dermatologa, niż próbowac wszystkiego po kolei.
Dodam jeszcze, że maskę bez problemu można kupic na allegro, łatwo się ją nakłada i zmywa, zapach jest "błotnisty", ale nie jest bardzo intensywny lub nieprzyjemny (ale najpiękniejszy też nie). Poza tym błotko można stosowac na całe ciało - ma działanie antycellulitowe - a także jako maskę na włosy.
Podsumowując - myślę, że warto wypróbowac ten kosmetyk. I tak na przyszłośc - rozdrapywanie wszelkich wyprysków naprawdę nie jest dobrym pomysłem.
Chciałam wam pokazac efekt zastosowania maseczki z błota z Morza Martwego.
Zacznę od tego, że jestem posiadaczką cery mieszanej, skóra w niektórych miejscach łatwo się przesusza, w innych błyszczy się, no i niestety lubi coś wyskoczyc, a że ja nie umiem utrzymac rąk przy sobie i rozdrapię, wycisnę i rozpaskudzę wszystko, co tylko się da, to efekty często są opłakane. Co prawda wiem, że robię źle, wiem, że nie powinnam, ale czasem moje ręce są szybsze ;)
Foto pierwsze to właśnie efekt "na świeżutko" akcji "rozdrapywanie" - zaczerwienienia, ranki i tym podobne cuda.
Maskę nakłada się za pierwszym raz na 3 min, żeby sprawdzic, czy nie będzie reakcji alergicznej, przy kolejnych aplikacjach można trzymac dłużej. Zupełnie normalnym zjawiskiem jest pieczenie, ale oczywiście nie powinno piec zbyt mocno - wtedy prawdopodobnie mamy do czynienia z alergią. Zmywamy letnią wodą i gotowe. Efektem jest wygładzona, zmatowiona skóra, widac nawet zmniejszenie zaczerwienień - mam na myśli rozdrapane syfy, wydaje mi się, że ewentualny obrzęk też jest mniejszy, a pory są zwężone. Nie ryzykowałabym na własną rękę przy skórze mocno podrażnionej, trądzikowej, wtedy lepiej udac się do dermatologa, niż próbowac wszystkiego po kolei.
Dodam jeszcze, że maskę bez problemu można kupic na allegro, łatwo się ją nakłada i zmywa, zapach jest "błotnisty", ale nie jest bardzo intensywny lub nieprzyjemny (ale najpiękniejszy też nie). Poza tym błotko można stosowac na całe ciało - ma działanie antycellulitowe - a także jako maskę na włosy.
Podsumowując - myślę, że warto wypróbowac ten kosmetyk. I tak na przyszłośc - rozdrapywanie wszelkich wyprysków naprawdę nie jest dobrym pomysłem.
Foty robione telefonem - a dysku są ok, ale nie mam pojęcia jak dokonac ich cudownego obrócenia na blogspocie :/
Może i ja wypróbuję... Ostatnio mam straszne problemy z cerą ;(
OdpowiedzUsuńObserwujmy? :)