Trochę zdjęc świątecznych dekoracji (choinka, lampki, aniołki, stół - przed podaniem całego jedzonka), ja w wersji świątecznej, no i oczywiście prezenty.
Wyjątkowo nie czuję w tym roku świątecznego obżarstwa, w zasadzie stwierdziłam, że do szczęścia wystarczy mi barszcz z uszkami oraz pierogi z kapustą i grzybami, sama jestem zszokowana swoimi skromnymi wymaganiami ;)
Z prezentów jestem zadowolona, myślę, że reszta rodzinki również cieszy się z tego, co dostała. Był nawet prezent dla mojego Rudzielca (wiem, że to może zwariowane, ale u mnie pies jest jak członek rodziny i pod choinką zawsze jest dla niego jakiś prezencik).
Ale wiecie co? Święta powinny trwac tydzień, bo tyle przygotowań, sprzątanie, robienie zakupów, pieczenie, gotowanie, wybieranie prezentów, pakowanie ich, dekorowanie domu, ubieranie choinki, a to wszystko tak krótko trwa, czas mija za szybko. Jeszcze w sobotę biegałam z mamą po sklepach, bo koniecznie chciała sobie kupic jakąś kieckę na Wigilię. Skończyło się tak, że nie znalazła nic, za to ja nie planując żadnych zakupów, wzięłam sukienkę (niedługo pokażę), a poza tym znalazłam idealną kurtkę/płaszczyk firmy Vila, po prostu zakochałam się w niej i coś czuję, że nie będę w stanie zostawic jej w sklepie, tylko w najbliższym czasie udam się po nią.
Ok, pochwalę się prezentami:
- nowy stolik pod laptopa (w porównaniu do używanego przez mnie w tym celu stolika śniadaniowego z Lidla jest to wersja de luxe ;))
- książki Camilli Lackberg, tom 5-7 (oczywiście nie mam tomów 1-4, ale od czego jest allegro - już zamówione, plus będzie jeszcze w bonusie książka Lee Child'a)
- perfumiki Rihanny, o których wspominałam niedawno na blogu (piękny zapach!)
- bielizna, bo jej nigdy za wiele (majtoszki, cyckonosze, przedłużka do stanika)
- czekoladki (mniam)
- cieplaśny golfik
- futrzany szal
- ciepła piżamka (cudne spodnie ze ściągaczami, ostatnio też jako piżamkę sprawiłam sobie zestaw z KappAhl z serii Slow i spodnie też mają ściągacze. Nie kupię już szerokich spodni, mam dośc szamotania się z nogawkami popodwijanymi do połowy uda)
- bluzki z New Yorkera (bo dziwnym trafem zawsze jesienią stwierdzam niedobór czarnych i białych bluzek z długim rękawem w swojej szafie)
- tran (wiem, że to dziwny prezent, ale chciałam, naczytałam się, że jest dobry na wszystko i stwierdziłam, że spróbowac nie zaszkodzi)
super ozdoby, super post, super prezenty:) tez sie swoimi pochwalilam na swoim blogu
OdpowiedzUsuńświetny zestaw
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdanie
http://theshortblackdress.blogspot.com/2011/12/giveaway_19.html
xxx
Merry Christmas and happy new Year!! :)
OdpowiedzUsuńlove your dress ;)
kisses!